W koncernie Heinekena obowiązują trzy priorytety – bezpieczeństwo, jakość produktu i edukacja pracowników. W tej chwili w jego skład wchodzi ponad 120 browarów z 70 krajów produkujących około 200 gatunków piwa. W Polsce koncern jest właścicielem Grupy Żywiec SA skupiającej pięć browarów – w Żywcu, Cieszynie, Leżajsku, Warce i Elblągu.
Konrad Rudniewski
Tradycje piwowarskie w Elblągu sięgają średniowiecza. Nawiązało do nich założone w 1872 roku Towarzystwo Akcyjne „Browar Elbląski”. O becnie produkcja obejmuje 9 gatunków piwa rozlewanego do butelek i puszek. Browar zatrudnia ponad 240 osób i jest jednym z największych pracodawców w Elblągu.
Amoniak pod kontrolą
Jedno z większych zagrożeń w firmie stwarza amoniak. Wykorzystuje się go w instalacjach chłodniczych. Piwo powinno być utrzymywane w niskich temperaturach nie tylko przed spożyciem, ale także na etapie produkcji. Amoniak w instalacjach chłodzących wykorzystywany jest od roku 1876 i w ciągu tego długiego okresu nie uniknięto na świecie wypadków spowodowanych jego wyciekami. Jednak, ze względu na swoje doskonałe właściwości termodynamiczne, zalety ekonomiczne i użytkowe jest on nadal najważniejszym czynnikiem chłodniczym. O skali zagrożenia świadczy m.in. artykuł o akcji ratunkowej po wycieku amoniaku w nieczynnym browarze w woj. kujawsko-pomorskim: „Silny zapach amoniaku pierwsi poczuli mieszkańcy sąsiadującego bloku i to oni zadzwonili najpierw do straży pożarnej, a później na policję. – To co było czuć, stało się nie do wytrzymania. Zapach z każdą minutą stawał się coraz bardziej intensywny. Zaczął wchodzić do poszczególnych pomieszczeń w domu. Gryzło w gardło i szczypało w oczy – mówili nam wyraźnie zdenerwowani sytuacją mieszkańcy budynku. – Straż i policja przyjechały natychmiast. Mieli problemy z wjechaniem, ponieważ wszystko było zamknięte. Policjanci musieli chyba siłą otworzyć bramę, bo inaczej strażacy nie mogliby wjechać – relacjonowali mieszkańcy” (* Tygodnik Lokalny Pałuki, „Groźny wyciek amoniaku”, 22 listopada 2007 r.).
W elbląskim browarze taka sytuacja nie mogłaby się zdarzyć. Z jednej strony wdrożono szereg działań niedopuszczających do ewentualnego wycieku, z drugiej – gdyby jednak on nastąpił – zakład oraz miasto są przygotowane do przeprowadzenia szybkiej i skoordynowanej akcji. W zakładzie utworzono jednostkę ratownictwa chemiczno-medycznego o statusie Ochotniczej Straży Pożarnej. Jej członkowie nie są z reguły wykorzystywani do akcji poza zakładem pracy, ale gdy kilka lat temu rozszczelnieniu uległa instalacja chłodnicza w zakładach mięsnych zostali wezwani do pomocy z uwagi na swoje wysokie kwalifikacje i posiadany specjalistyczny sprzęt.
Jak mówi Andrzej Kowalik, specjalista ds. ochrony przeciwpożarowej – Jednostka ratownicza jest ochotniczą strażą pożarną. Nie są to wyznaczeni pracownicy – sami do niej wstąpili m.in. żeby chronić swoje miejsce pracy. To nie jest tak, że dyrektor czy ja wskazaliśmy, kto ma być, a kto nie strażakiem – co ważne – są to osoby, które zdają sobie sprawę, że ich wiedza jest duża i ma służyć dbaniu o swoje miejsce pracy.
Trzon jednostki stanowią pracownicy działów energetycznych – gdzie jest dwóch pracowników-strażaków na każdej zmianie, uzupełniają ich przeszkoleni ochotnicy z innych działów. Bardzo dobrze znają oni miejscową instalację amoniakalną. Dzięki temu, że strażakami są pracownicy maszynowni, którzy wiedzą, gdzie są główne zawory – mają też sami możliwość odcięcia instalacji ze sterówki.
DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!
Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !