Blog


Odpowiedź na pytanie o sensowność ponoszenia nakładów finansowych na bezpieczeństwo pracy nie jest wcale tak oczywista, jak mogłoby się wydawać, choćby z tego względu, że przeznaczenie na ten cel określonych środków, podobnie jak w przypadku każdej innej inwestycji, może prowadzić do przeinwestowania.

Bogdan Solawa

Cóż z tego, że przedsiębiorca zakupi supernowoczesne urządzenie wyposażone we wszelkiego rodzaju niezbędne zabezpieczenia, jeżeli nie będzie miał z czego spłacić zaciągniętego na ten cel kredytu i w efekcie będzie zmuszony do likwidacji zakładu i zwolnienia załogi.

Pytanie o rozsądny poziom inwestycji w bhp ma więc sens, a możliwości udzielenia na nie różnych odpowiedzi jest tak wiele, jak wiele jest sytuacji, w których należy je postawić.

Jedną z odpowiedzi może być przykład pracodawcy, który w małej miejscowości koło Krakowa zajmuje się produkcją akcesoriów meblowych. W ramach tej działalności wytwarza m.in. detale z tworzyw sztucznych przy użyciu wtryskarek. Przy obsłudze jednego z tych urządzeń doszło do wypadku, o którym Okręgowy Inspektorat Pracy w Krakowie powiadomił niezwłocznie specjalista ds. bhp, realizujący u tego pracodawcy obowiązki służby bhp. Zgłosił to zdarzenie do OIP telefonicznie, bazując na informacji przekazanej mu również telefonicznie przez pracodawcę. Dlaczego zdecydował się to zrobić, zanim pojawił się na miejscu zdarzenia? Z informacji przekazanych mu przez pracodawcę wynikało, że do wypadku doszło na skutek dociśnięcia dłoni pracownika obsługującego wtryskarkę do matrycy przez zamykającą się formę. Z jego doświadczenia zawodowego wynikało jasno, że w takim przypadku wypadek należy wstępnie zakwalifikować jako ciężki, czyli podlegający zgłoszeniu do PIP, bo jego skutki to w najlepszym razie zmiażdżenie części kończyny, która znalazła się w strefie zamykania się formy, a w najgorszym amputacja urazowa. Sytuacja była o tyle szczególna, że poszkodowany pracownik jest bratem pracodawcy.
Na miejscu okazało się jednak, że lewa dłoń poszkodowanego, która została dociśnięta przez zamykającą się formę, nie uległa amputacji, co więcej ze wstępnej diagnozy medycznej wynikało, że poza powierzchownymi urazami pracownik nie doznał większych obrażeń. Ostatecznie najpoważniejszym skutkiem zdarzenia dla poszkodowanego okazało się pęknięcie jednej z kości śródręcza. Postępowanie wyjaśniające wykazało bowiem, że skutki wypadku zostały zminimalizowane, ponieważ zadziałało jedno z zabezpieczeń (urządzenie spełniało wymogi określone w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy – DzU nr 191, poz. 1596 ze zm.). Z poczynionych ustaleń wynikało, że do zdarzenia doszło w czasie operowania przez pracownika dłonią w strefie zamykania formy, przy czym urządzenie pracowało w cyklu automatycznym, a przed podjęciem ww. czynności operator nie zatrzymał urządzenia wyłącznikiem, zakładając, że po odsunięciu osłony strefy zamykania formy jej ruch zostanie zatrzymany przez wyłącznik krańcowy, uruchamiany przez odsunięcie osłony. Do zatrzymania ruchu formy jednak nie doszło ze względu na usterkę wyłącznika krańcowego – odłamanie końcówki stanowiącej element łączący wyłącznik z osłoną w czasie jej przesuwania.

Hidden Content

DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!

Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !