Dokonajmy korekty systemu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników. Inspekcja niech kontroluje (łac. inspectio – nadzór; później: kontrola, sprawdzanie działalności) zgodnie ze swoją nazwą. Niech egzekwuje przestrzeganie przepisów skutecznie, a jeśli trzeba nawet drastycznie. Będzie to robić pod warunkiem, że będzie miała na to czas i możliwości prawne.
W wywiadzie udzielonym Atestowi główna inspektor pracy na pytanie:
- Ile kontroli, ile edukacji w działalności PIP? Wprawdzie prewencja i promocja stały się już ważnymi elementami działalności PIP, jednak nie brakuje głosów, że inspekcja powinna zajmować się głównie kontrolowaniem i dyscyplinowaniem pracodawców.
odpowiada:
– Uważam, że rozważania tego typu nie znajdują uzasadnienia ze względu na złożoność problemów i nowe wyzwania, z jakimi mają do czynienia inspektorzy. Kontrole i edukacja wzajemnie się dziś przenikają, uzupełniają i wspomagają w pracy inspekcyjnej. Zwłaszcza że obie te formy mają wspólny cel – osiągnięcie stałych, pozytywnych zmian w postaci poprawy stanu przestrzegania prawa pracy, a zwłaszcza zwiększenia bezpieczeństwa pracy.
Pogląd Anny Tomczyk jest wprawdzie zgodny z ostatnią nowelizacją ustawy o PIP, ale bardziej odnosi się do pożądanego wzorca niż do rzeczywistości. Trzeba przyznać, że inspekcja wkłada dużo wysiłku i publicznych pieniędzy w akcje promocyjne, edukacyjne i medialne. Główna inspektor mówi o rzeczach, których nikt nie kwestionuje, więcej, które w wykonaniu inspekcji są powszechnie akceptowane.
Wygląda na to, że inspekcja unaoczniła – biorąc na siebie tak liczne, zróżnicowane i nowe zadania – jak są one potrzebne i… że nie powinna zajmować się edukacją i promocją. Od tego są inni. A inspekcja łata dziury, próbuje zastępować:
- ministerstwo edukacji, które nie radzi sobie z obowiązkiem wprowadzenia w szkołach nauki bhp w zakresie co najmniej dawnego szkolenia podstawowego;
- ministerstwo pracy, które, od kiedy zlikwidowano departament warunków pracy, zapomniało, że w imieniu władzy wykonawczej powinno prowadzić politykę w zakresie bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników;
- pracodawców, którzy powinni się szkolić i płacić za szkolenia swoich pracowników, a nadal nagminnie kupują na rynku zaświadczenia bądź organizują pseudoszkolenia;
- media publiczne, które są do tego powołane;
- behapowców, których znaczna część goni za chałturą, zamiast porządnie realizować 22 zadania;
- instytucje, które otrzymują publiczne pieniądze na działania związane z bhp;
- instytucje ubezpieczeniowe, które płacą wielkie pieniądze na odszkodowania i inne skutki zaniedbań w ochronie zdrowia pracowników, więc powinny być zainteresowane działaniami prewencyjnymi.
Przepisy nakładają liczne obowiązki w zakresie edukacji i promocji na wspomniane podmioty i instytucje. Inspekcja trafnie diagnozuje sytuację, wie, że szkolenia bhp to często farsa, że w szkołach mówi się o tym niewiele, jeśli w ogóle, a media publiczne czekają na pieniądze za reklamy społeczne. Jednak próba poprawienia systemu poprzez wykonywanie zadań ciążących na kimś innym, choć jest dość spektakularna, nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, bo ich przynieść nie może.
Inspekcja nie jest lekiem na całe zło. Ma tylko 1,5 tys. ludzi wykształconych na inspektorów, czyli kontrolerów, a nie piarowców, wykładowców, medioznawców itp. Ma więc narzędzia pozwalające wymusić na pracodawcach realizację ich podstawowych obowiązków, czyli, w omawianym przez nas zakresie, szkoleń i działań prewencyjnych. Szkół i mediów zmusić nie może, więc po prostu nie powinna się tym zajmować.
Działania medialne w wykonaniu PIP z całą pewnością wpływają na zmianę jej wizerunku. Ocieplają go, ułatwiają budowanie partnerskich relacji z pracodawcami, pokazują PIP jako urząd nowoczesny, multimedialny. Ale to nie o to chodzi. Zadaniem tej instytucji jest kontrola. A dobieranie sobie innych zadań obniża jej skuteczność. Zbyt często zapominamy, że to właśnie kontrola jest znakomitym środkiem prewencji. Mówił o tym wielokrotnie Marek Nościusz, prezes OSPSBHP, akcentując, że inspekcja pracy powinna przede wszystkim zajmować się skuteczną i restrykcyjną kontrolą. Ten powrót do korzeni wart jest rozważenia, bo mówi to człowiek, który zna warunki pracy w polskich firmach i mechanizmy, które mogą wpływać na ich poprawę.
W nieco zlekceważonym przez środowisko pomyśle M. Nościusza utworzenia ministerstwa bezpieczeństwa pracy można znaleźć koncepcję pozwalającą na rozwiązanie problemu przeciążenia i nieskuteczności inspekcji pracy. Pomysł stworzenia ministerstwa był odebrany jako utopijny, a może właśnie ono powinno przejąć część zadań inspekcji? Nie można przecież tych wszystkich, zbyt różniących się od siebie zadań zostawić jednej instytucji. Robiąc zbyt dużo rzeczy, niczego nie robi się dobrze.
Dokonajmy więc korekty systemu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników. Inspekcja niech kontroluje (łac. inspectio – nadzór; później: kontrola, sprawdzanie działalności) zgodnie ze swoją nazwą. Niech egzekwuje przestrzeganie przepisów skutecznie, a jeśli trzeba nawet drastycznie. Będzie to robić pod warunkiem, że będzie miała na to czas i możliwości prawne. Wiąże się to też ze zwolnieniem inspekcji z dobrowolnie przyjętego obowiązku robienia polityki w zakresie bhp. Ktoś to musi robić, powiedzą niektórzy; naszym zdaniem na pewno nie inspekcja. Od polityki jest ciało polityczne, czyli ministerstwo, które powinno też stworzyć ramy organizacyjne, prawne i klimat polityczny umożliwiające działania promocyjne i edukacyjne. To rząd ma narzędzia, by wymusić na mediach publicznych i systemie edukacji realizację wspomnianych wyżej obowiązków. Natomiast ramy i procedury stworzone przez ministerstwo powinny być wykorzystane przez: ubezpieczyciela społecznego, ubezpieczycieli komercyjnych, instytuty naukowe, media branżowe, stowarzyszenia i inne organizacje społeczne, firmy szkoleniowe i organizacje pracodawców, powoływane ad hoc inne konsorcja i organizacje do prowadzenia akcji prewencyjnych, kampanii itp. Innymi słowy wszelkie działania w zakresie promocji i edukacji, szczególnie te na dużą skalę, nie powinny być realizowane przez organy państwowe (choć jest to zadanie państwa, ale nie administracji) tylko przez jak najszerzej rozumiany sektor pozarządowy, współpracujący z takimi jednostkami jak CIOP, ZUS czy PIP.
W takim układzie większą rolę powinna odgrywać służba bhp, która, tworząc jednolity i silny samorząd zawodowy, przejęłaby dużą część zadań w zakresie edukacji i prewencji. Nad skutecznością tych działań powinien czuwać silny i merytoryczny kontroler.
Redakcja
Artykuł został opublikowany w miesięczniku Atest 09/2011
W tym wydaniu m.in.: - Kierowca to maszyna czuła na zakłócenia |
DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!
Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !