Blog


Samodzielną ocenę ryzyka przeprowadza każdy pracownik przed rozpoczęciem pracy szczególnie niebezpiecznej, a ponieważ firmy zewnętrzne większość czynności wykonują przy ciągłym ruchu zakładu, ocena ta dotyczy praktycznie wszystkich prac. Służy do tego mała książeczka – lista kontrolna.

Pytania dotyczą środków ostrożności – wskazania miejsca wykonywanej pracy, określenia jej zakresu, posiadania właściwego wyposażenia, wiedzy nt. postępowania w przypadku wystąpienia zagrożenia. W kolejnym kroku pracownik, według stanu swojej wiedzy określa potencjalne zagrożenia – wśród nich może być kontakt i ekspozycja na chemikalia, pył, upadek, pochwycenie przez ruchome części maszyn, porażenie prądem.
Następnie weryfikowana jest jego wiedza na temat kontrolowania poziomu ryzyka – musi sprawdzić prawidłowe umocowanie i posadowienie rusztowania, użyć właściwych środków ochrony indywidualnej, zaizolować potencjalne zagrożenia prądem elektrycznym czy wygrodzić i oznaczyć miejsce prowadzenia prac. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości pracownik powinien skontaktować się z kierującym pracami lub z przedstawicielem bydgoskiej fabryki – gospodarzem obszaru albo z osobą z działu technicznego. Wszystkie formularze są następnie weryfikowane i podpisywane: zarówno przez zlecającego pracę, jak i nadzorującego obszar, na którym jest ona wykonywana.

foto1 foto2
foto3 foto4

Początkowo wprowadzenie tego rozwiązania zostało przez wykonawców przyjęte jako szalone utrudnienie – kolejna formalność zabierająca czas. Obecnie, gdy oceny funkcjonują już dwa lata, są bez sprzeciwu wypełniane masowo przy wszelkich pracach sklasyfikowanych jako szczególnie niebezpieczne.
Zlecający je musi zgłosić się do właściciela obszaru, od którego dowiaduje się, czy jest możliwość wejścia, rozpoczęcia pracy i z którym uzgadnia warunki jej prowadzenia.
Dodatkowo tuż przed rozpoczęciem tych prac każdy z pracowników musi dokonać samodzielnie oceny ryzyka.
Wtedy mogą zostać zidentyfikowane błędy, braki w ocenie ryzyka. Dodatkowe informacje, uzupełnienia i poprawki błędów przekazywane są każdemu pracownikowi z osobna. Celem oceny jest indywidualna świadomość każdego wykonawcy prac – twierdzi Jerzy Ciucias. Oczekujemy od niego zapoznania się z listą zagrożeń, podpisania karty. Jest więc świadomy występujących zagrożeń, ma prawo odmówić przystąpienia do pracy. Gdyby informacje były przekazywane np. podczas spotkania z podwładnymi, gdy omawia się prace, zawsze ktoś mógłby powiedzieć, że czegoś nie usłyszał, nie zrozumiał. Pracownik wypełnia kartę sam, podpisuje, a jeżeli nie zadaje pytania w celu wyjaśnienia wątpliwości – to przyjmujemy, że ma pełną świadomość i może również ponosić pełną odpowiedzialność.

foto5 foto6 foto7

Na początku odbyło się szkolenie wprowadzające – kontynuuje J. Ciucias – wdrażanie było z okresem przejściowym umożliwiającym wyjaśnienie wątpliwości. Współpracujemy zarówno z dużymi, jak i z małymi firmami – dla wielu z nich, zwłaszcza tych najmniejszych nasze koncernowe standardy były „jak z innej planety”. Teraz podczas dorocznych spotkań nagradzamy tych wykonawców, którzy poczynili największy postęp w dziedzinie bhp, a nasze wysokie wymagania przestały budzić zdziwienie.
Pracownik, gdy otrzyma zaakceptowaną kartę oceny ryzyka musi ją zawsze mieć przy sobie, do momentu zakończenia pracy i oddania jej pracownikowi nadzoru – jako formy kontroli wykonania pracy. Oczywiście ta ocena nie zastępuje ani oceny ryzyka zawodowego przeprowadzanej przez firmę wykonującą pracę, ani pozwolenia pisemnego udzielanego przez Unilever. Jest to dobra praktyka budująca i poniekąd wymuszająca świadomość zagrożeń na każdym pracowniku z osobna. Stąd właśnie duży nacisk kładziony jest na indywidualne wypełnianie karty.

foto9  foto9a

 

Prezentowana Dobra Praktyka została wdrożona w firmie Unilever.

Została wyróżniona i zaprezentowana przez portal "Kultura Bezpieczeństwa" na targach Sawo 2014 w ramach "Strefy Kultury Bezpieczenstwa".

unilever