Nad odpowiedzią na pytanie, czy adiunkt Michał J. zadławił się pączkiem w czasie pracy, czy też już po pracy, zastanawiali się dwukrotnie sędziowie Sądu Okręgowego i dwukrotnie Sąd Najwyższy rozpatrywał skargę kasacyjną. Ostateczne rozstrzygnięcie wymagało dokładnego przestudiowania przebiegu wydarzeń, jak też sprecyzowania uzasadnienia prawnego w gąszczu orzecznictwa i opinii wyrażanych w doktrynie.
Andrzej Dobrzyński
Adiunkt wyższej uczelni technicznej z powodu złamania nogi przebywał od ponad trzech miesięcy na ciągłym zwolnieniu lekarskim, a mimo to poczuł się w obowiązku przybycia do swojego miejsca pracy, by uczestniczyć w ważnym dla jego uczelni wydarzeniu: sondażu opinii pracowników w sprawie kandydatur na stanowiska kierowników jednostek dydaktycznych i naukowych. Sondaż, jak wynikało z treści pisma dyrektora instytutu, miał się odbyć 19 kwietnia w godzinach 8 00 – 16 00 , polegał na wyrażeniu opinii w postaci oddania głosu. W tymże piśmie zawarta została też informacja, że wyniki sondażu, w formie protokołu podpisanego przez wszystkich członków komisji, przesłane będą do dziekana wydziału do dnia 28 kwietnia.
19 kwietnia na teren uczelni przywiózł go samochodem ojciec. Michał J. po wzięciu udziału w sondażu udał się wraz z ojcem do bufetu – klubu uczelni. Tam zadławił się pączkiem i mimo udzielonej od razu pomocy, stracił przytomność. W wyniku akcji reanimacyjnej przywrócono akcję serca i tętno. Następnie przewieziono go do szpitala na oddział intensywnej terapii, gdzie zmarł po miesiącu, nie odzyskawszy przytomności.
Żona zmarłego wystąpiła o prawo do jednorazowego odszkodowania z tytułu śmiertelnego wypadku męża. Organ rentowy odmówił, a odwołanie wnioskodawczyni od tej decyzji oddalił Sąd Rejonowy. To stanowisko podtrzymał rozpatrujący apelację Sąd Okręgowy, stwierdzając: wypadek, jakiemu uległ poszkodowany, nie spełniał ustawowych kryteriów wypadku przy pracy, określonych w art. 3. ust. 1 pkt 1 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Wypadek nie nastąpił bowiem podczas lub w związku z wykonywaniem przez adiunkta zwykłych czynności pracowniczych, nie zaistniał też podczas lub w związku z wykonywaniem przez niego czynności na rzecz pracodawcy. Był to nieszczęśliwy wypadek, niemający związku z pracą, który jedynie miał miejsce w siedzibie pracodawcy.
Sąd Najwyższy, rozpatrując skargę kasacyjną, wyrok Sądu Okręgowego uchylił i przekazał sprawę temuż sądowi do ponownego rozpatrzenia. SN uznał, że udział pracownika naukowo-dydaktycznego, przebywającego formalnie na zwolnieniu chorobowym, w czynnościach opiniodawczych, poprzedzających wybory do władz uczelni, nawet bez polecenia, stanowi wykonywanie czynności na rzecz pracodawcy (w rozumieniu cytowanych uprzednio przepisów), ale w ponownym rozpatrywaniu sprawy nakazał dokonanie szczegółowego ustalenia momentu rozpoczęcia sondażu i chwili oddania głosu przez poszkodowanego, jak również w ogólności przebiegu tej procedury aż po obliczenie i ogłoszenie wyników. Sąd w szczególności wymagał sprawdzenia, czy adiunkt udał się do bufetu po zakończeniu uczestnictwa w sondażu, czy też w czasie przerwy w czynnościach sondażowych, jeżeli uczestnictwo w sondażu obejmuje – oprócz oddania głosu, także zapoznanie się z wynikami. Przyjęcie tej drugiej możliwości, zdaniem SN, wskazywałoby – mając na uwadze specyfikę zatrudnienia pracowników naukowo-dydaktycznych uczelni, że związek z pracą nie został zerwany, a zdarzenia do jakiego doszło w bufecie, należy ocenić jako wypadek przy pracy.
Rozpatrując sprawę ponownie, Sąd Okręgowy, podtrzymał swoje uprzednie orzeczenie. Biorąc pod uwagę stan faktyczny, poszkodowany przebywając na zwolnieniu lekarskim zakończył swój udział w dobrowolnym sondażu po oddaniu głosu i winien był wtedy opuścić teren swojego miejsca pracy. Dlatego zdarzenie w bufecie było nieszczęśliwym wypadkiem, ale nie wypadkiem przy pracy.
Wnosząc ponownie skargę kasacyjną żona poszkodowanego zarzuciła wyrokowi m.in. błędną wykładnię art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy wypadkowej przez przyjęcie braku związku pomiędzy zdarzeniem a czynnościami pracownika oraz nieuznanie wykładni prawa dokonanej przez SN przy rozpatrywaniu uprzednio skargi kasacyjnej (dotyczy stwierdzenia cytowanego przeze mnie wcześniej, iż udział pracownika w czynnościach opiniodawczych stanowi wykonywanie czynności na rzecz pracodawcy – wyjaśnienie A.D.).
Sąd Najwyższy uznał, iż skarga kasacyjna nie ma usprawiedliwionych podstaw prawnych i ją oddalił. Odnosząc się do zarzutu nieuznania wykładni dokonanej uprzednio przez SN, sąd stwierdził, że jest to zarzut niezasadny. W swym poprzednim orzeczeniu SN nakazał dokonanie szczegółowego ustalenia przebiegu sondażu, tak by ustalić, w jakim momencie zakończył się udział pracownika w czynnościach dokonywanych na rzecz pracodawcy. Sąd Okręgowy, mając na uwadze tę wiążącą wykładnię SN, precyzyjnie ustalił przebieg wydarzeń.
Ustalono fakt, że pracowniczy udział poszkodowanego w sondażu skończył się po oddaniu przezeń głosu, a jego pobyt w bufecie, w czasie którego doszło do nieszczęśliwego zdarzenia zadławienia się pączkiem, nie miał już żadnego charakteru pracowniczego.
W konsekwencji SO uznał, że dalszy pobyt poszkodowanego w czasie i miejscu pracy, a ściślej w bufecie znajdującym się na terenie uczelni, nie pozostawał w normatywnym związku funkcjonalnym z wykonaną bez polecenia pracodawcy czynnością pracowniczą, do której nie był zresztą zobowiązany ze względu na długotrwałą niezdolność do pracy. W istocie rzeczy sąd drugiej instancji uznał, że dalszy pobyt poszkodowanego na terenie uczelni nie miał miejsca w czasie przerwy w wykonywaniu już zakończonej czynności pracowniczej. Miał natomiast charakter prywatnego spotkania rodzinno-towarzyskiego, które nie pozostawało w normatywnym związku z jego obowiązkami pracowniczymi.
Związany tymi miarodajnymi ustaleniami SN zaakceptował orzeczenie SO jako prawidłową wykładnię art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy wypadkowej. Nie pozostaje w normatywnym związku funkcjonalnym z pracą zdarzenie, jakiemu uległ adiunkt, korzystający z długotrwałego zwolnienia lekarskiego z tytułu niezdolności do pracy wskutek choroby, po zakończeniu swego udziału, bez polecenia pracodawcy w opiniodawczym sondażu w sprawie kandydatur na stanowiska kierownicze, podczas prywatnego spotkania rodzinno-towarzyskiego, choćby odbytego na terenie zakładu pracy.
Poszkodowany – czytamy w uzasadnieniu orzeczenia SN – bez życiowo usprawiedliwionej potrzeby przedłużył swoje uczestnictwo w sondażu, zatem jego nieszczęśliwy wypadek (zadławienie pączkiem) nie pozostawał w funkcjonalnym związku z pracą, od której był zwolniony w okresie choroby i nie mógł być uznany za wypadek przy pracy. Odwoływanie się do specyfiki pracy pracowników naukowo-dydaktycznych wyższych uczelni i „ponadprzeciętnego” traktowania przez nich powinności pracowniczych, nie usprawiedliwia ich uprzywilejowanego traktowania ponad standardy wynikające z przepisów ustawy wypadkowej, które są równe dla wszystkich ubezpieczonych.
Andrzej Dobrzyński
Artykuł został opublikowany w miesięczniku Przyjaciel Przy Pracy 11/2011
W tym wydaniu m.in.: - Cywilizowanie agencji zatrudnienia |
DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!
Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !