Gdańska Stocznia „Remontowa” im. J. Piłsudskiego S.A. specjalizuje się w przebudowach i remontach statków, jednostek offshore (służących do wydobycia ropy naftowej) i konstrukcji stalowych.
Konrad Rudniewski
„Remontowa” S.A. to firma z ponad 60-letnią tradycją. Założona w 1952 roku jako przedsiębiorstwo państwowe, z czasem stała się liderem na europejskim rynku remontu statków i jedną z czołowych stoczni świata. Z przedsiębiorstwa państwowego stała się spółką akcyjną, a z zakładu pracy – firmą o światowej marce – twierdzi Jarosław Flont, prezes Zarządu.
Każdego roku jest w niej remontowanych i przebudowywanych ponad 200 statków z całego świata. Są to głównie promy pasażersko-samochodowe, tankowce, chemikaliowce, gazowce, kontenerowce, chłodniowce, masowce, jednostki offshore oraz wieże wiertnicze i platformy typu jack-up.
Wykonywanie skomplikowanych projektów, jak choćby kontraktów dla klientów z branży wydobycia ropy naftowej (czyli z najwyższej światowej półki) wiąże się z dużą skalą zagrożeń. Stąd też od wielu lat wdrażano w stoczni rozwiązania zapewniające bezpieczeństwo pracownikom własnym oraz podwykonawcom. W 2010 roku zapoczątkowano proces wdrażania systemu zarządzania bezpieczeństwem (wg normy OHSAS 18001). W 2012 roku wdrożono system zarządzania ochroną środowiska. Ta kolejność nie była działaniem przypadkowym albowiem wnioski zdobyte w trakcie wprowadzania SZBHP wykorzystano przy wdrażaniu kolejnego systemu.
„Remontowa” S.A. z ponad dwudziestoma firmami tworzy Grupę REMONTOWA. W samej stoczni jest zatrudnionych około 1500 pracowników. Dodatkowo na terenie stoczni wykonuje pracę nierzadko nawet 2 tys. osób zatrudnionych przez firmy podwykonawcze.
W zamian za wypełnienie naszych wymagań proponujemy im długofalową współpracę, dopuszczamy do rynku naszych zleceń – kontynuuje Jarosław Flont. Ponad rok temu postanowiliśmy nie dzielić pracowników wg kryterium nasz i obcy. Traktujemy każdy wypadek podwykonawcy jako wypadek Gdańskiej Stoczni Remontowej.
A skąd ta troska o podwykonawców?
Wymagania klientów
Gdy w związku z przebudową i modernizacją platformy wydobywczej odwiedził nas prezes firmy, do której należy platforma – opowiada Jarosław Chodnicki, kierownik Zakładowej Służby Ratowniczej – przedstawił nam cztery priorytety w realizacji tego projektu, który nawiasem mówiąc jest największym kontraktem stoczni. Po pierwsze bezpieczeństwo – nikt przy jego realizacji nie powinien ucierpieć. Na kolejnych miejscach umieścił jakość, terminowość i dyscyplinę finansową.
Podejście klientów zmieniło postrzeganie bezpieczeństwa w stoczni. Wymagający armatorzy, przeprowadzający co najmniej kilkanaście audytów stoczni w roku, motywują do wprowadzania nowych rozwiązań sprzyjających zapewnieniu bezpieczeństwa i ochronie środowiska. Sprawdzają jakie są możliwości stoczni, ale przede wszystkim jaka jest kultura pracy i czy jest gwarancja, że statek zostanie wyremontowany w określonym czasie. Ważna jest ocena przygotowania firmy na wypadek sytuacji awaryjnych: czy ma własne zaplecze medyczne, ambulans, paramedyków, jak szybko ratownicy są w stanie dotrzeć na miejsce. To właśnie po jednym z audytów armator zażyczył sobie, aby na realizowanym dla niego projekcie znajdował się kontener medyczny. Stoczniowi ratownicy są w stanie dotrzeć na statek po czterech minutach od wezwania, ale dla armatora to było za długo. W efekcie stocznia zakupiła kontener w pełni wyposażony do udzielania pierwszej pomocy i umieściła go na platformie budowanej dla tego armatora. Obecnych jest tam stale 9 strażaków/ratowników, którzy mogą udzielić pierwszej pomocy.
DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!
Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !