Blog


Współcześnie praca traktowana jest już nie tylko jako źródło utrzymania, ale służy również budowaniu pozycji społecznej, osiąganiu satysfakcji życiowej czy regulowaniu aktywności osobistej i społecznej. W praktyce oznacza to, że praca wymaga od nas rozwoju, dokształcania, doskonalenia umiejętności oraz znacznego zaangażowania.

Paweł Miąsek

Praca tak wysoko sytuowana w hierarchii celów życiowych daje profity, ale też niesie zagrożenia: pracoholizm, zaburzoną równowagę między życiem osobistym a pracą (work life balance) czy w końcu  – syndrom wypalenia zawodowego. Problematyka syndromu wypalenia zawodowego (professional burnout syndrom) pojawia się w literaturze psychologicznej w latach 70. XX wieku, a za pierwszego badacza tego zjawiska uznaje się niemieckiego psychiatrę Herberta Freudenbergera, choć możemy też znaleźć równoległe doniesienia naukowe Christiny Maslach (bliskiej współpracowniczki profesora Zimbardo), która opracowała trójwymiarową koncepcję wypalenia zawodowego.

Czym jest wypalenie zawodowe?

Syndrom wypalenia zawodowego to odpowiedź organizmu na długotrwały stres w pracy. Jest to stan fizycznego, emocjonalnego i intelektualnego wyczerpania wskutek permanentnego przeciążenia obowiązkami, zbyt dużą odpowiedzialnością, monotonią bądź brakiem poczucia sensu wykonywanych obowiązków. Najczęstszymi przyczynami wypalenia zawodowego są: chroniczne przeciążenie pracą, życie w ciągłym napięciu emocjonalnym oraz znacząca różnica pomiędzy wyobrażeniami o pracy, a tym jak ona rzeczywiście wygląda. Przyczyną wypalenia zawodowego jest oczywiście praca i zagadnienia z nią związane, aczkolwiek konsekwencje negatywnych zjawisk odczuwane i przeżywane są nie tylko w życiu zawodowym, ale również (o ile nie przede wszystkim) rodzinnym i osobistym.
Najczęściej osoba dotknięta syndromem wypalenia zawodowego to: młody ambitny pracownik z głową pełną pomysłów, przedkładający pracę nad swoje życie osobiste, angażujący się i niewidzący problemu w pracy po godzinach. Niestety, wraz z upływającym czasem uświadamiający sobie coraz większy rozdźwięk pomiędzy jego wyobrażeniami a rzeczywistością, zaczynający rozumieć, że nie ma szans na awans, podwyżkę czy rozwój. Jego wartości osobiste coraz bardziej różnią się od wartości firmowych, bądź w ogóle pozostają ze sobą w sprzeczności, jego starania, zaangażowanie i umiejętności nie są ani wykorzystywane, ani tym bardziej doceniane. A to dopiero początek…

Kto zagrożony jest wypaleniem?

Wieloletnie badania interdyscyplinarne z zakresu psychologii, psychiatrii, socjologii czy ekonomii dowodzą, że ww. cechy i uwarunkowania predestynują pracowników do wypalenia zawodowego. Dodatkowo wyróżnia się zawody, w których ryzyko zapadania na choroby związane z przeciążeniem pracą jest szczególnie duże. Narażone na wypalenie zawodowe są przede wszystkim osoby, których praca wiąże się z nawiązywaniem, utrzymywaniem bądź funkcjonowaniem w bezpośrednim kontakcie międzyludzkim. Oznacza to, że zawodami szczególnego ryzyka są wszelkie profesje zaliczane do kategorii pomocowych, dydaktycznych czy interwencyjnych. Te pierwsze wykonują: psychologowie, terapeuci, psychiatrzy, lekarze; zawody dydaktyczne to np.: nauczyciele, akademicy, pracownicy służby bhp prowadzący szkolenia, wychowawcy więzienni; zawody interwencyjne: pracownicy socjalni, kuratorzy, służba więzienna, strażacy, streetworkerzy. Lista zawodów jest oczywiście o wiele dłuższa, jednak to, co jest wspólne dla wszystkich, to praca polegająca na kontakcie z drugim człowiekiem, często w jego trudnych sytuacjach życiowych. To wymusza utrzymywanie intensywnego kontaktu, ciągłej gotowości i uwagi, które są znaczącym kosztem psychicznym pracy.
Słownictwo związane z wypaleniem zawodowym weszło do języka potocznego i często używamy stwierdzeń: „ta praca mnie wypala”, „jestem wypalony” czy „ta praca wysysa ze mnie siły życiowe”. Konsekwencje takiego kolokwialnego określania wypalenia zawodowego niestety nie są pozytywne. Używamy go w sytuacji, gdy po prostu mamy nawał obowiązków lub gdy jesteśmy przeciążeni pracą, co każdemu zdarza się w pewnych okresach. Nie zagraża to zdrowiu, a jest tylko pewnym stanem przejściowym, który trzeba przetrwać lub bardziej skupić się na pracy. Nadużywanie w tej sytuacji pojęcia wypalenia zawodowego osłabia motywację do działania i czasem jest po prostu wymówką. Niebezpieczna jest również sytuacja odwrotna, gdy rzeczywiście jesteśmy już w pierwszej lub drugiej fazie rozwoju choroby, a mówienie o tym głośno i w potocznym rozumieniu jest bagatelizowaniem syndromu, którym już dawno powinniśmy się zająć i zacząć się leczyć. Traktowanie go w kategoriach żartu lub „pozytywnego pracoholizmu” maskuje jedynie niekontrolowany i niebezpieczny rozwój negatywnych zachowań prowadzących do pogłębienia wypalenia.

Jak przebiega wypalenie zawodowe?

Obejmując nowe stanowisko pracy lub przychodząc do nowego przedsiębiorstwa mamy określone wyobrażenia, jak praca ma wyglądać, na czym będą polegały obowiązki, jak będzie przebiegać nasza kariera? Jeżeli w praktyce okazuje się, że wyobrażenia nie przystają do rzeczywistości, oczekiwania rozmijają się z tym, co realnie robimy, a na dodatek nie potrafimy się zaadaptować lub znaleźć w wykonywanej pracy sensu, satysfakcji czy ścieżki swojego rozwoju, to jesteśmy zagrożeni wypaleniem zawodowym.
Wyróżnia się cztery fazy wypalenia zawodowego:

1. Faza pierwsza – wypalenie fizyczne i emocjonalne
Pracujemy już w firmie kilka miesięcy, wszystkie wyżej opisane zjawiska zaczynają nas męczyć, a praca zaczyna nam ciążyć. Stajemy się permanentnie zmęczeni, mamy poczucie rozbicia, stajemy się drażliwi, coraz częściej wybuchamy. Praca nie dostarcza satysfakcji i przyjemności, wstając rano myślimy „znów muszę iść do roboty”, żyjemy w perspektywie „byle do piątku”, „byle do świąt”, „byle do wakacji”. Fizycznie czujemy się ciągle zmęczeni, naturalną reakcją w tej sytuacji staje się ucieczka w sen i coraz więcej czasu spędzanego na… pracy. Staramy się przewalczyć impas i wkładamy w pracę coraz więcej wysiłku, sądząc że to coś zmieni. Efekt jest bardzo łatwy do przewidzenia – organizm jest jeszcze bardziej zmęczony, efektywność spada, frustracja rośnie. Zmierzamy prosto do drugiej fazy.

2. Faza druga – wątpliwości i wstyd

Hidden Content

DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚ Z NAMI!

Zainteresował Cię ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi !